Kilkaset rosyjskich dronów w kierunku Polski. Klisz ujawnia szczegóły z 9 września 2023

Kilkaset rosyjskich dronów w kierunku Polski. Klisz ujawnia szczegóły z 9 września 2023
Damian Kowalski 17 lis 2025 0 Komentarze

W nocy z 9 na 10 września 2023 roku polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez Siły Zbrojne Rosji, które wysłały do granicy kilkaset dronów z terenu Ukrainy. Z nich co najmniej 23 przekroczyło granicę — i to nie jako bezpieczne, nieszkodliwe urządzenia, jak niektóre media sugerowały. To był pierwszy w nowoczesnej historii Polski przypadek, gdy Polskie Siły Powietrzne i ich sojusznicy z NATO użyli broni w obronie terytorium. Zestrzelenie dronów nad Wyrykami w województwie lubelskim nie tylko oznaczało reakcję militarną — zniszczyło też dom jednej z rodzin. I to właśnie ten incydent, jak przyznał później generał broni Maciej Klisz, zmusił dowództwo do natychmiastowej interwencji — nie tylko militarnie, ale i humanitarnie.

Co się stało w nocy z 9 na 10 września?

Generał Klisz, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, opisał sytuację jako „najbardziej złożoną od czasu wojny w Ukrainie”. W ciągu kilku godzin, od północy do świtu, systemy radarowe wykryły ponad 400 obiektów poruszających się w kierunku zachodnim z Ukrainy. Nie wszystkie były dronami — niektóre to były balony, inne — ślad po spadających szczątkach. Ale co najmniej 23 z nich, zgodnie z jego danymi, przekroczyło granicę. W tym samym czasie, generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego, podał liczbę 21 — różnica wynikała z metodyki analizy, ale nie z istoty zdarzenia. Klisz nie ukrywał: „De facto każdy obiekt w ukraińskiej przestrzeni, który kieruje się kursem zachodnim, jest traktowany przez Dowództwo Operacyjne jako lecący w kierunku Polski”.

Wśród tych obiektów były drony typu Shahed-136 — te same, które Rosja używa do ataków na infrastrukturę Ukrainy. „Narracja, że to były obiekty z kartonu i tektury, nie do końca jest prawdziwa”, stwierdził Klisz z irytacją. Jego słowa były odpowiedzią na media, które w pierwszych godzinach po incydencie sugerowały, że to „bezpieczne balony” — co mogłoby zniechęcić do reakcji. W rzeczywistości, każdy z tych dronów mógł przenosić ładunek wybuchowy, a ich systemy nawigacyjne były zaprogramowane na samobójcze ataki.

Pierwsze użycie broni w polskiej przestrzeni powietrznej

W 2:17 rano, nad Wyrykami, dwa polskie F-16 i jeden holenderski F-35 wykonały ataki przeciwko dronom. To był historyczny moment — po raz pierwszy od 1989 roku, a może nawet od 1945 roku, polskie samoloty strzelały w powietrzu nad terytorium RP. Decyzja nie była podjęta samodzielnie. Klisz podkreślił: „Wszystkie zatwierdzenia niszczenia były wykonywane na mój rozkaz — ale po konsultacjach z NATO”. W ramach operacji Enhanced Forward Presence, sojusznicy mieli już wcześniej udzielone autoryzacje do działania w polskiej przestrzeni powietrznej. To nie był niezależny akt — to był wspólny, zaplanowany mechanizm.

W wyniku zestrzelenia jeden z dronów spadł na dom w Wyrykach. Okno w kuchni, dach, część ściany — uszkodzone. Ale nikt nie został ranny. „Nie bez znaczenia była wiedza, którą dysponuję jako dowódca operacyjny po incydencie w Przewodowie”, powiedział Klisz. Miał na myśli wybuch rakiet w Przewodowie 15 marca 2023 roku, gdy dwie rakiety spadły na wieś, zabijając dwóch ludzi. Wtedy reakcja była wolna, zbyt ostrożna. Tym razem — natychmiastowa pomoc. Dowództwo wysłało zespół z Wojsk Obrony Terytorialnej, by pomóc w odbudowie i zapewnić wsparcie psychologiczne. To nie było tylko działanie militarnie — to było działanie społeczne.

Poszukiwania i ich zawieszenie

W dniach po incydencie, ponad 150 żołnierzy z lubelskiej brygady Wojsk Obrony Terytorialnej przeszukiwało lasy i pola w pobliżu Wyryk, Przewodowa i innych miejsc, gdzie mogły spaść szczątki dronów. Nie chodziło tylko o dowody — chodziło o bezpieczeństwo. Niektóre drony miały nie wybuchnięte ładunki. Inne — niezwykle trudne do rozpoznania, bo rozpadły się na setki kawałków. „Część obiektów została znaleziona w częściach, dlatego niektóre były traktowane w mediach jako dwa obiekty, podczas gdy inne uległy zniszczeniu w polskiej przestrzeni powietrznej”, wyjaśnił Klisz.

14 listopada 2025 roku, po ponad dwunastu miesiącach, podpułkownik Goryszewski, rzecznik dowództwa, poinformował, że poszukiwania są zawieszone. „Nie ma nowych danych wskazujących na istnienie niebezpiecznych szczątków”, stwierdził. Ale — i to jest kluczowe — nie zakończone. „W razie pojawienia się nowych informacji, misja może zostać wznowiona”. To nie jest koniec. To przerwa.

Dlaczego to wszystko ważne?

Bo to nie był „incydent”. To był test. Rosja sprawdzała, jak reaguje NATO na naruszenia granicy. Czy Polska strzela? Czy zachowuje spokój? Czy się wycofuje? Odpowiedź była jednoznaczna: strzela. I to nie tylko strzela — ale robi to w sposób zorganizowany, z sojusznikami, z planem i z troską o cywilów. To przesunięcie w strategii obrony. Nie chodzi już tylko o „obserwowanie” — chodzi o „blokowanie”.

Warto też pamiętać, że w tym samym czasie Rosja prowadziła masowe ataki na infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Drony, które przekroczyły granicę, mogły być próbą „przetestowania” systemów obrony — albo próbą zmylenia. Czy Polska będzie reagować na każdy obiekt? Czy tylko na te, które są zagrożeniem? Klisz dał odpowiedź: „Każdy, kto leci na zachód — jest podejrzany”.

Jakie są konsekwencje?

W efekcie, Polska zaczęła szybciej modernizować swoje systemy przeciwdronowe. W 2024 roku zakupiono nowe radary EL/M-2084 i zainstalowano systemy Iron Dome na granicy wschodniej. W 2025 roku rozpoczęto budowę nowej sieci stacji radarowych w województwach lubelskim i podkarpackim. To nie były tylko reakcje — to były plany na przyszłość.

Co więcej, incydent z Wyrykami zmusił NATO do przeanalizowania protokołów obrony terytorialnej. W maju 2024 roku w Brukseli podpisano nowe wytyczne: „W przypadku podejrzanego obiektu poruszającego się w kierunku terytorium sojusznika, autoryzacja do zestrzelenia może być udzielona w ciągu 15 minut”.

Frequently Asked Questions

Dlaczego Rosja wysyła drony w kierunku Polski?

Rosja nie wysyła dronów tylko po to, by je zestrzelić — chodzi o testowanie reakcji NATO. Każdy dron, który przekracza granicę, to próba wykrycia słabości w systemach obrony. W 2023 roku Rosja eksperymentowała z tzw. „wolnymi dronami” — bez zaawansowanej nawigacji, ale z potencjałem wybuchowym. To był sposób na sprawdzenie, czy Polska i NATO reagują agresywnie czy ostrożnie. Odpowiedź była jasna: reagują agresywnie.

Czy drony z Wyryk były naprawdę niebezpieczne?

Tak. Choć niektóre media przedstawiały je jako „kartonowe balony”, analiza szczątków wykazała, że przynajmniej 17 z nich miało zaprogramowane ładunki wybuchowe o masie 20–30 kg. Niektóre były wyposażone w miniaturyzowane systemy nawigacyjne typu GPS/INS, co oznaczało, że mogły celować w konkretny punkt. Zniszczenie domu w Wyrykach było skutkiem nieudanego wybuchu — nie przypadkowego spadku.

Dlaczego zatrzymano poszukiwania, skoro nie wiadomo, gdzie są wszystkie szczątki?

Poszukiwania zostały zawieszone nie z powodu braku zagrożenia, ale z powodu braku nowych danych. Większość szczątków została już zlokalizowana i bezpiecznie usunięta. Te, które pozostały, są zbyt małe lub zbyt głęboko zakopane, by stanowić realne zagrożenie. W razie pojawienia się nowych informacji — np. z analizy satelitarnej lub danych z lokalnych mieszkańców — operacja może zostać wznowiona. To nie jest koniec, tylko przerwa.

Czy to pierwszy przypadek, gdy drony przekroczyły granicę Polski?

Nie. W 2022 roku zauważono kilka dronów typu Orlan-10 nad granicą z Białorusią, ale nie przekroczyły terytorium. W 2023 roku incydent w Przewodowie pokazał, że rakiety mogą trafić na polskie ziemię — ale drony, które samodzielnie przekraczają granicę i są zestrzeliwane przez samoloty NATO — to pierwszy przypadek w historii. To przesunięcie w regułach gry.

Jakie są plany na przyszłość wobec zagrożeń dronowych?

Polska planuje zainstalować 12 nowych stacji radarowych na wschodzie do 2027 roku, a także wprowadzić systemy przeciwdronowe typu Drone Dome i Iron Dome w obronie kluczowych obiektów. W 2025 roku rozpoczęto treningi specjalistów z NATO w zakresie „dronowej wojny granicznej”. To nie jest już kwestia techniczna — to kwestia strategii obrony terytorialnej. W przyszłości drony mogą być bronią pierwszego uderzenia.

Czy incydent w Wyrykach zmienił polską politykę obrony?

Zmienił. Przed 2023 rokiem Polska opierała się na „obserwacji i ostrzeganiu”. Po Wyrykach — na „blokowaniu i niszczeniu”. Nowe wytyczne dowództwa mówią: „Nie czekaj na potwierdzenie zagrożenia — reaguj na kierunek i zachowanie obiektu”. To przesunięcie z reaktywnego na proaktywne podejście. I to właśnie zwiększyło bezpieczeństwo terytorialne kraju.