Autorzy tekstu

Dorota Capiak
Data wysłania artykułu
2011-06-20

Jest rok 1996, w miejscowości Zubrzyca Górna, Ignacy Polański zakłada rodzinną firmę „Polański” Przez kolejne lata ,firma bardzo prężnie się rozwija, zdobywa nowe rynki zbytu, tworzy technologie i nowe miejsca pracy. Początkowo produkcja opiera się wyłącznie na produktach piekarniczych, których atutem jest fakt iż produkowane są w wyniku naturalnej wielofazowej fermentacji kwasu zawierającego zdrowe kultury bakterii kwasu mlekowego. Z czasem poszerzona zostaje działalność o wyroby cukiernicze, bazujące na tradycyjnym, domowym smaku. Te technologie utrzymują się do dzisiaj i tworzą markę firmy. Po śmierci Ignacego Polańskiego 18 stycznia 2007 roku firmę przejmują jego dzieci: Bogusław Polański, Danuta Pluta, Anna Waresiak, od tego czasu nazwa firmy ulega przekształceniu na: „Ignacy Polański” Obecnie firma „Ignacy Polański” posiada szeroki rynek zbytu sięgający do 200km przy około 500 odbiorcach zewnętrznych oraz 21 własnych punktach sprzedaży. Asortyment przedsiębiorstwa liczy ponad 100 produktów cukierniczo-piekarniczych. Firma posiada własny tabor samochodów dostawczych. Strategicznym celem jest dalszy rozwój firmy, podnoszenie poziomu własnej konkurencyjności poprzez przygotowanie nowych produktów i wyrobów, inwestowanie w nowe technologie.
Dzień dobry Panu
Dzień dobry
Jestem uczennicą LO w Jabłonce, chciałam przeprowadzić z Panem wywiad w ramach konkursu „Przedsiębiorcy z naszej szkoły”. Jest Pan szanowanym i lubianym orawskim przedsiębiorcą młodego pokolenia.
Można tak powiedzieć, że młodego pokolenia, gdyż LO w Jabłonce ukończyłem w 1995r., a zaraz po ukończeniu szkoły podjąłem pracę przy budowie naszej firmy.
Proszę teraz o przedstawienie Pana firmy
Ja jestem współwłaścicielem, a nasza firma nazywa się „Ignacy Polański” F.P.H.U.S.C. B. Polański, D. Pluta, A. Waresiak
Skąd wziął się pomysł na założenie firmy?
Była to wizja taty, w latach 90 pracował w Austrii tam obserwował jak prosperują prywatne przedsiębiorstwa. Gdy wracał do Polski z zachwytem opowiadał nam o rozwijającej się zachodniej gospodarce. Założenie podobnego przedsiębiorstwa było jego marzeniem, z zachwytem mogę stwierdzić , że się spełniło. Początki były bardzo ciężki, budowę rozpoczął tata w 1990r. Jednak ze względów finansowych musieliśmy przerwać pracę przy budowie pieców. W bankach nie było pieniędzy na pożyczki. Budowę zaczęliśmy kontynuować po uzyskaniu pożyczki od Polsko - szwajcarskiego programu regionalnego, była to kwota 60tys.zł, która przeznaczyliśmy na zakup mieszałek i pieca piekarskiego murowanego tzw. anglika. Pożyczkę spłacaliśmy miesięcznie w bardzo wysokich ratach odsetki były na poziomie 50%. Droga do wyprodukowania pierwszego bochenka była bardzo trudna jednak zaryzykowaliśmy. Pierwszy bochenek wyszedł z pieca 9 maja 1996r. o godzinie 21:00, kosztowała cała rodzina i pracownicy. Radość była wielka ale na jednym bochenku zaprzestać nie wypadało. Udany wypiek mobilizował nas do dalszej pracy. Cała technologia została przejęta przez zespól pracowników prowadzonych przez Piotra Łukaszczyka mojego szkolnego kolegę i również absolwenta LO w Jabłonce. Ja zajmowałem się głównie sprzedażą produktów, dostawą surowców, pozyskiwaniem nowych klientów. W 2001r. powstał nasz pierwszy sklep ogólnospożywczy w Lipnicy Małej -motor napędowy przedsiębiorstwa własny sklep i własne pieczywo. Obecnie posiadamy 21 punktów firmowych. Wiele możemy zdziałać pozyskując środki z funduszy unijnych.
Jaki jest Pana największy sukces?
Największym sukcesem jest dla mnie kontynuacja po śmierci taty dzieła, które on rozpoczął. Taty jest mi najbardziej żal, jego śmierć była dla nas ogromnym ciosem, ale również mobilizacją do kontynuacji tego co dla nas stworzył. W chwili obecnej nasza firma zatrudnia 200 osób zaopatrujemy ponad 500 sklepów, w tym małe sklepy i duże sieci handlowe. Zakres działania obejmuje powiaty suski, tatrzański, myślenicki, nowotarski, Kraków oraz Słowację. Również za duży sukces naszej firmy uznaję dobre relacje z naszymi pracownikami. Bezkonfliktowa współpraca pomaga nam dobrze prosperować. Pracownicy są stali, a kobiety po urlopach macierzyńskich maja szansę na powrót na swoje stanowiska pracy.
Jakim największym uznaniem cieszy się Wasza firma?
Zostaliśmy laureatem nagrody AGRO POLSKA 2010
Jaki był Pana największy błąd?
Każdy przedsiębiorca statystycznie popełnia w 50% błędy. Największą porażką był zakup maszyny o wartości 20000euro, która była niefunkcjonalna i musieliśmy ją zwrócić. Ponadto często w swej pracy odnajdujemy różne nieścisłości, które pociągają konsekwencje.
Jakimi wskazówkami lub radami chciałby Pan podzielić się z obecnymi uczniami szkoły, którzy zastanawiają się, czy lepiej jest rozpocząć działalność gospodarcza, czy zdobyć zwykłe stanowisko pracy?
Powiem krótko nie wszyscy będą szefami, jedni spełniają się na stanowiskach kierowniczych, a inni są świetnymi pracownikami.
Jakie było najzabawniejsze wydarzenie, które wynikało z faktu prowadzenia przedsiębiorstwa?
Jak w każdej pracy są chwile radości, wzlotów i upadków oraz zdarzają się zabawne sytuacje. Żartem ale zarazem wielką dawką adrenaliny był telefon od jednego z naszych pracowników z wiadomością, że połowa uczniów pewnej szkoły po zjedzeniu naszych produktów uległa zatruciu pokarmowemu, wiadomo, że produkcja artykułów spożywczych wiąże się z wielka odpowiedzialnością o zdrowie klienta i dlatego wybuchła wielka panika, jak się później okazało był to żart primaaprilisowy.
Jeśli ktoś z naszej szukałby pracy w Pana firmie, jaką radę dałby Pan tej osobie, zanim zacznie ubiegać się o pracę?
Taka osoba przede wszystkim musi zaakceptować system działania firmy umieć pracować uczciwie, systematyczne i rzetelnie. W naszej firmie liczy się sumienność i uczciwość.
Jeśli szkoła organizowałaby warsztaty przedsiębiorczości lub chciałaby odwiedzić Pana firmę czy byłby Pan potencjalnie zainteresowany taką wizytą.
Tak, oczywiście. Mogę zaprosić na seminarium z kierownikami poszczególnych działów.
Dziękuję serdecznie za poświęcony mi czas i życzę dalszych sukcesów zawodowych.
Dziękuję